W budowaniu marki nie ma miejsca na drogę na skróty

Data aktualizacji: 29.03.2022

Budowanie marki to długi i angażujący proces. I nie ma tu drogi na skróty, dopiero po kilku latach jesteśmy w stanie określić efekty tej pracy. Dobrym przykładem dla tej tezy jest Piotr, założyciel i pomysłodawca Agencji Social Media Now. Pamiętam, że jego reklamy pojawiały się na mojej tablicy na facebooku już ponad rok temu. Wtedy jeszcze nie były dla mnie na tyle interesujące, żeby poznać szczegóły oferty. Mimo wszystko potrafiły przykuć uwagę, choć na kilka sekund… i skutecznie zapaść w pamięć, tworząc obraz dobrej marki szkoleniowej.

Efekt został osiągnięty – w momencie, gdy szukałam informacji gdzie zrobić szkolenie z zakresu social media, wiedziałam kogo potrzebuję – i nie było trudno ich znaleźć. Piotr udowodnił, że konsekwentnie realizowana strategia i stale rozwijana jakość usług przynosi długofalowe efekty. Na początku lutego miałyśmy okazję uczestniczyć w 2-dniowym szkoleniu „Facebook Pro”, autorskim projekcie Piotra. Zobaczyłyśmy nie tylko profesjonalizm i ogrom wiedzy, ale przede wszystkim wielką otwartość i pasję. Przed samym szkoleniem udało nam się jeszcze zaprosić Go na krótką rozmowę. Zapraszamy do lektury.

Skąd pomysł na agencję Social Media Now i dlaczego właśnie facebook?

Dosyć wcześnie zrozumiałem, że zależy mi na bezpośredniej pracy z ludźmi, zamiast jedynie pracy przy biurku i komputerze. Moim głównym celem były szkolenia, dlatego poświęciłem rok, żeby dobrze się do tego przygotować. Ukończyłem specjalny program, dzięki któremu zdobyłem kompetencje „miękkie” i nauczyłem się jak prowadzić szkolenia. Jedynym problemem na koniec było to, że nie wiedziałem jeszcze zupełnie jaki temat mógłbym rozwinąć.

W tamtym okresie miałem różne doświadczenia związane ze sprzedażą i marketingiem. Zauważyłem w końcu, że chcąc cokolwiek promować, najłatwiej znajdowałem odbiorców przez media społecznościowe, szczególnie przez facebooka. Szybko stwierdziłem więc, że mogę zrobić projekt, związany z reklamą na facebooku, bo właśnie tego brakowało mi na rynku (było 1, może 2 szkolenia tego typu). Okazało się, że była to dobra decyzja. Temat przyciągał duże zainteresowanie i rozwijał się dynamicznie. Przy okazji szkoleń, dostawałem też zapytania, czy pomagam w prowadzeniu fanpage’a albo czy doradzam jak to robić. I w taki sposób zrodził się naturalnie pomysł na pełną Agencję Social Media Now.

Jak duża jest teraz firma?

Przez prawie 5 lat udało mi się rozwinąć firmę do 15 osób. Do tego oczywiście trzeba doliczyć niezależnych partnerów, bo w obszarze szkoleń współpracujemy z różnymi ekspertami i specjalistami, czasami robimy też wspólne projekty. Jest też coś, na co chciałbym zwrócić uwagę. Coś, co mnie ogromnie cieszy – mamy w miarę stały zespół. W branży słyszę, że średni czas pracy to pół roku, czasami rok, choć pewnie są i takie firmy, które mają dłuższe staże. U nas jest wiele osób, które są nieprzerwanie od ponad 4 lat. Czasami na spotkaniach integracyjnych pojawiają się nawet osoby, które wcześniej pracowały. I to mnie mocno cieszy.

Ile osób jest zaangażowanych bezpośrednio w tworzenie fanpage’a Social Media Now?

Trzy. Ale oczywiście nie na pełny etat. Ja jestem odpowiedzialny za pomysły i treści oraz doszlifowanie różnych detali. Jedna osoba pomaga w treściach, tworzy teksty od 4 lat i wspiera merytorycznie. I jeszcze jedna osoba, która pomaga w kampaniach reklamowych, działając bardziej technicznie.

Poza szkoleniami, co jest podstawową działalnością firmy?

Biznesowo to w zasadzie pół na pół – część szkoleniowa i część, w której doradzamy przy profilach społecznościowych, głównie facebook’owych. Pomagamy nie tylko przy prowadzeniu fanpage’y, ale też przy tworzeniu kampanii reklamowych. Jednocześnie staramy się też kierować uwagę klientów na inne platformy społecznościowe, jak instagram czy linkedin.

Czyli kompleksowa obsługa?

To zależy od potrzeb i pomysłów. Moim zdaniem to nie jest dobry pomysł, żeby każdej firmie, która przychodzi, serwować usługę pod tytułem „będziemy wszystko prowadzić za Was”. Oczywiście jest to kuszące, bo można wtedy powiedzieć „proszę, firma nie musi się niczym martwić, my będziemy wszystko prowadzić i będzie wszystko dobrze”. Tylko problem polega na tym, że właśnie nie będzie dobrze. Żeby to działało, trzeba mieć wsparcie kogoś, kto będzie rozumiał o co chodzi i podrzucał jedynie kierunki działań. W związku z tym, mamy raczej elastyczny system i może być tak, że to firma prowadzi swój fanpage, a my pomagamy i doradzamy w którym kierunku warto iść. Albo my prowadzimy, ale codziennie się kontaktujemy, żeby powiedzieć co jest zrobione. Albo ktoś prowadzi treści, a my kampanie reklamowe. Takie podejście jest ważne, szczególnie przy mniejszych firmach, staramy się raczej kierować na doradztwo i wsparcie, a nie na przejęcie wszystkiego, bo w sytuacji, gdy po 2 miesiącach okazałoby się, że koszty są za wysokie i firma chce sama prowadzić działania, to przynajmniej zostaje z wiedzą i doświadczeniem.

Prowadzisz wiele szkoleń tygodniowo w różnych miastach w Polsce. Wymaga to zapewne dużego zaangażowania i dobrej koordynacji. Skąd czerpiesz inspirację do takiej pracy?

Przede wszystkim sport. Cieszę się też, że z narzeczoną udało nam się tak ustalić plan tygodnia, że pracujemy intensywnie przez 4 dni, a 3 mamy wolne, dzięki temu nie czuję się przeciążony ilością wyjazdów szkoleniowych. A jeśli chodzi o prowadzenie zajęć, to podobają mi się 3 rzeczy: zmieniają się miejsca, poznaję nowych ludzi i po trzecie – stale się rozwijam. Praktycznie co tydzień jest coś nowego w facebooku. To jest, jakby uczestniczenie w jakimś ciekawym projekcie, który zresztą ma wpływ na wszystko wokół nas, a nie tylko na marketing i promocję firmy. Bo i o polityce mówi się w tym kontekście, o wpływie na społeczeństwo czy na relacje między ludźmi.

Czasami ktoś mówi, że te działania są super, ale nie ma w nich żadnej idei, bo liczy się tylko biznes, kasa, wzrost przychodów, sprzedaż i nic więcej. A ja się z tym nie zgadzam, bo ktoś może przecież przyjść do nas i mieć pomysł, żeby użyć facebooka do tego, by zmienić świat na lepsze – i to jest możliwe. Facebook jest tyko narzędziem do działań. Pozwala poczuć, że ma się choć trochę wpływu na ważny dla nas temat, niejako oddolnie. Na różnych przykładach widać, że ludzie potrafią organizować się społecznie i uczestniczyć w różnych akcjach. I to jest dobry kierunek rozwoju.

A teraz prywatnie, czy na wakacjach wylogowujesz się z facebooka?

Przyznaję, że z tym mam lekki problem. Nie jest to powód do dumy, ale przynajmniej staram się tego pilnować. Najgorsze, że zawsze znajdzie się jakiś powód, żeby mieć ten telefon blisko siebie. To chyba ta ciemniejsza strona działalności online.

Plany na najbliższy rok?

Z tych osobistych, to ślub w tym roku. A zawodowe, to przyznam, że od jakiegoś czasu spoglądamy sobie na rynek brytyjski. Mimo, że oni dłużej zajmują się marketingiem całościowo, to jednak tym facebookowym zajmują się dokładnie tyle samo czasu, co my. W związku z tym zdarza się już zorganizować tam jakieś szkolenie albo rozmawiać z jakąś firmą. I ciekawi mnie ten kierunek, bo jedną nogą chciałbym być na brytyjskim rynku.

Piotrze, życzymy Ci dużo dobrych chwil na nowym etapie życia. A zawodowo – pomyślności w działaniach i inspirujących kontaktów! Dzięki za rozmowę!